Zachowek a umowa dożywocia: pułapka, o której spadkobiercy często nie wiedzą

Pani Magdalena Skrocka

 

 

 

 

 

 



Autor: Magdalena Skrocka 

Wielu spadkobierców jest przekonanych, że zachowek należy im się zawsze – niezależnie od woli spadkodawcy. I rzeczywiście, poza sytuacjami wydziedziczenia, prawa do zachowku co do zasady nie można wyłączyć ani testamentem, ani umową. To swoista „gwarancja” ustawowa, która ma chronić najbliższych przed całkowitym pominięciem w dziedziczeniu. W praktyce jednak istnieje rozwiązanie, które tę ochronę potrafi skutecznie zablokować i jest nim umowa dożywocia.


Na pierwszy rzut oka darowizna  i umowa dożywocia są do siebie bardzo podobne. Zarówno darowizna, jak i umowa dożywocia polegają na tym, że właściciel nieruchomości jeszcze za życia przekazuje ją innej osobie. W praktyce jednak skutki prawne obu umów są zupełnie różne – zwłaszcza jeśli chodzi o dziedziczenie i prawo do zachowku.


Darowizna jest najprostszym sposobem nieodpłatnego przekazania majątku. Darczyńca przenosi własność na obdarowanego „za darmo”, bez żadnych świadczeń w zamian. W kontekście spadku oznacza to, że wartość darowizny – co do zasady – dolicza się do tzw. substratu zachowku. Innymi słowy, jeśli ktoś dostał nieruchomość w darowiźnie, inni spadkobiercy mogą później domagać się od niego wypłaty zachowku, tak jakby darowizna „wchodziła” do masy spadkowej.


Umowa dożywocia działa inaczej. To nie jest darowizna, tylko umowa wzajemna. Właściciel nieruchomości przekazuje ją nabywcy, a w zamian otrzymuje dożywotnie utrzymanie – najczęściej chodzi o mieszkanie, wyżywienie, pomoc w chorobie czy opiekę na starość. To właśnie ten element wzajemności powoduje, że umowa dożywocia nie jest traktowana jako darowizna, a więc nie wlicza się jej do substratu zachowku. W efekcie spadkobiercy, którzy liczyli na część wartości nieruchomości w ramach zachowku, mogą się mocno rozczarować.


Warto podkreślić, że umowy dożywocia nie można utożsamiać z darowizną, mimo że na pierwszy rzut oka obie formy mogą wydawać się podobne. Co istotne, nawet jeśli świadczenia określone w umowie dożywocia wydają się niewspółmierne wobec wartości nieruchomości, nie można tego traktować jako darowizny. Tak wskazał Sąd Apelacyjny w Krakowie w wyroku z 18 kwietnia 2019 r. (sygn. akt I ACa 1064/18, LEX nr 2776037), podkreślając, że obiektywna niewspółmierność świadczeń nie zmienia charakteru umowy dożywocia.


Dlaczego tak jest? Ponieważ całkowity rozmiar świadczeń zależy od długości życia dożywotnika oraz jego faktycznych potrzeb, co czyni umowę dożywocia formą umowy losowej. W praktyce oznacza to, że w niektórych przypadkach wartość świadczeń dla dożywotnika może przewyższać wartość przekazanej nieruchomości, a w innych być mniejsza – wszystko zależy od tego, jak długo dożywotnik będzie korzystał z przyznanych świadczeń. To właśnie ten element losowości i wzajemności odróżnia dożywocie od darowizny i sprawia, że nie wlicza się go do substratu zachowku.


Umowa dożywocia stanowi zatem skuteczny instrument prawny zabezpieczający dożywotnie utrzymanie właściciela nieruchomości, przy jednoczesnym wyłączeniu wartości przekazanej nieruchomości z substratu zachowku. W praktyce oznacza to, że spadkobiercy nie mogą domagać się zachowku od nabywcy nieruchomości, której własność przekazana została umową dożywocia.